Dlaczego Shisha...? Dlaczego zielona...?
Komentarze: 1
Jest już grubo po drugiej w nocy i cały świat po tej stronie nieba przykrył się kołdrą mroku, i tylko mój ekran lśni w czerni niczym niezydentyfikowana gwiazda gwiazdozbioru no name.
Moje krótkie życie doświadczyło już skoków na głęboką wodę, ostrych zakrętów, i zdradliwych przepaści. Dziś znów stoję w punkcie wyjścia - otwieram nowe drzwi uzbrojona w miecz doświadczenia, tarczę uporu, spoglądam na nową ścieżkę spod zbyt dużego hełmu rezerwy do świata.
I wlaśnie teraz mnie olsniło, wśród nocnych komputerowych ciem które teraz wirują wokół mroku zostawiam swoją wizytówkę i... nie znajduję odpowiedzi na pytanie dlaczego?
Taki wpis warunkowo wymaga nazwania się, tytułów, kategorii, szeregowania - i znów pytanie - dlaczego? tak utrudniamy sobie każdą błahą czynność.
Zsuwam się głębiej w fotelu przytulając stęsknioną mojego ciepła poduszkę i wracam myślami do tych kilku goracych dni spędzonych w orientalnym klimacie Turcji. Tam po raz pierwszy wciągnęłam do płuc słodkawy, jabłkowy dymek z półmetrowej fajki wodnej ustawionej tuż na piasku na plaży pod rozgwieżdżonym niebem - gdy mocno zamknę oczy jeszcze czuję ten smak. Tych kilka chwil samotności zakłócanych jedynie szumem słonych fal i bulgotem wody w długiej szyjce fajki wyzwoliło wszystkie moje najgłębiej skrywane myśli - dlatego - teraz wyciągam je niczym dym przez długą szyjkę jaźni i łapię w sieci atramentowych słów - zostałam Shishą
Zielona? bo piszę wysysając z bombilii zieloną wodę... ale o tym napiszę kiedy indziej...
Dodaj komentarz