maj 16 2008

Życie cudem jest... część III


Komentarze: 0

To już szósty tydzień. Malutka Fasolka rozpiera się we mnie, a ja?... nie mam już siły. KOLEJNY dzień rozpoczynam przytulając klopka, zgięta w pół, ze łzami w oczach. Mam wrażenie, że za chwilę wypluję moje "Ja".

Udało mi się doczołgać do lustra. Szarymi zapadniętymi oczami spoglada na mnie skurczona w bezsilności swej, niepodobna zupełnie do homo sapiens sapiens istota - i kto to powiedział, że kobieta w ciąży jest symbolem seksu??!!!!!!!!!!

Lekarz, wszystkowiedząca rodzina i koleżanki - każdy pociesza mnie, że to tylko do trzeciego miesiąca i uporczywe poranne wycieczki do toalety miną. Mija szósty miesiąc - nawet nie próbuję zjeść śniadania przed 4 p.m. - a mój mały pasożyt robi sobie coraz więcęj miejsca wypychajc każdą wolną i mniej wolną przestrzeń mojego udręczonego ciała - jak tak dalej pójdzie to nawet w spadochron się nie zawinę...

Dzień za dniem snuje się bez treści. Nie unoszę nawet głowy, bo wiem, czym to się skończy. On wypisał nad moim łóżkiem menu kobiety ciężarnej. Sunę wzrokiem po tych wszystkich przysmakach a na policzkach czuję dwie ciepłe, słone ścieżki tortury - nigdy nie byłam taka głodna!!!

Przez głowę jak stado słoni przebiega myśl - CHCĘ JUŻ UMRZEĆ !

Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz